typex.info

ZIEMIA

Matematyka nie może być kelnerem fizyki

Reading Time: 4 minutesFizyka nie może dowolnie wykorzystywać narzędzi matematycznych.

13/12/22 4 min

Matematyka nie może być kelnerem fizyki

Reading Time: 4 minutes

Jest taki kawał: biolog, fizyk i matematyk obserwują pewien dom. W pewnym momencie do domu wchodzą dwie osoby. Po krótkiej chwili wychodzą trzy.
– Rozmnożyli się – stwierdza biolog.
– Nie, to raczej błąd pomiaru – kontruje fizyk.
Na końcu włącza się matematyk, mówiąc:
– Jeśli teraz wejdzie tam jedna osoba, dom będzie pusty.

Czemu przytoczyłem ten dowcip? Ponieważ trafnie oddaje zasadniczy problem związany z matematyką, konkretnie jej zastosowaniem w opisie świata i praktyce życia codziennego.

Sprytne zdefiniowanie problemu

Na wikipedii znajdziemy następującą definicję matematyki „nauka dostarczająca narzędzi do otrzymywania ścisłych wniosków z przyjętych założeń, zatem dotycząca prawidłowości rozumowania”. Innymi słowy mówią nam, że prawidłowość rozumowania polega na wyciąganiu wniosków z przyjętych wcześniej założeń. W fikcyjnym świecie matematyki zasadniczo jest to prawda. Problem polega na tym, że oni tę strategię podpięli bezpośrednio do fizyki, a takie podejście w jej przestrzeni stoi w zasadniczym konflikcie z logiką i obserwacjami. Prawidłowość rozumowania świata fizycznego nie opiera się bowiem na założeniach, tylko na faktach, dowodach i związkach przyczynowo skutkowych. Właśnie tym się różni matematyka od prawdziwej fizyki, że jest wygodna, elastyczna i daje nieskończoną liczbę kombinacji.

Zanurz się w oceanie wymyślonych wzorów i liczb, oderwij wzrok od horyzontu.

Skoro punktem wyjścia są założenia, wystarczy tylko odpowiednio je modyfikować, by uzyskać pożądany efekt. „Ponieważ ścisłe założenia mogą dotyczyć najróżniejszych dziedzin myśli ludzkiej, a muszą być czynione w naukach ścisłych, technice, nawet w naukach humanistycznych, zakres matematyki jest szeroki i stale się powiększa”. Wychodzi na to, że matematyką może być wszystko, można ją zaprzęgnąć do niemal każdej dziedziny życia i działalności ludzkiej, nawet humanizmu. Bardzo sprytne, biorąc pod uwagę fakt, że matematykę nazywa się królową nauk i każe przed nią klękać już w szkole podstawowej, traktując jak wyrocznię, bo przecież z liczbami się nie dyskutuje.

Istotą matematyki jest równanie. Każde równanie zbudowane jest z dwóch stron, które, jak sama nazwa wskazuje, są sobie równe, tożsame. Przeniesienie jednej składowej równania na drugą stronę powoduje odwrócenie jej wartości, przykładowo równanie 5+2=7 to inaczej 5=7-2. Logiczne, ale tylko w przestrzeni arytmetyki, symbolicznej wartości liczb. Schody zaczynają się wtedy, kiedy matematyka staje się językiem dla fizyki, przenoszona żywcem w stosunku jeden do jednego, a niestety w takim właśnie systemie operujemy.

Czarna dziura umysłu.

Precz z fantastyką!

Fizyka jest czymś diametralnie innym od matematyki, bo opisuje prawidłowość materialną świata z uwzględnieniem zmierzonych wcześniej danych fizycznych, relacji między nimi i powtarzalności w czasie. W każdym razie taka być powinna, ale już niestety nie jest. Kiedy nieokreśloną, nieskończoną i bliżej niesprecyzowaną sferę równań, liczb i symboli matematycznych potraktujemy jako narzędzie opisujące świat, wówczas wyjdą nam absurdy, bzdury, kompletne idiotyzmy. Dla matematyka ten dom i wchodzący do niego ludzie z przytoczonego na wstępie dowcipu jest po prostu równaniem. Weszły dwie osoby, wyszły trzy, mamy tu zatem równanie 2-3=-1. Matematyk myśli matematycznie, dla niego w domu jest teraz minus jedna osoba. Dlatego, gdy ktoś tam teraz wejdzie, dom będzie pusty (-1+1=0). Języka matematyki nie można przykładać bezpośrednio do rzeczywistości.

Matematyka może być potężnym narzędziem, ale jeśli chcemy ją wykorzystywać do obliczeń fizycznych, muszą one uwzględniać realia świata fizycznego, obserwowalnego. Równania fizyczne są uczciwe tylko wtedy, kiedy uwzględniają bezpośrednie relacje przestrzeni do czasu, masy, przyspieszenia i pozostałych wielkości fizycznych. Uczciwa fizyka bierze pod uwagę współzależności wszystkich składowych równania jednocześnie. V=s/t, prędkość to droga dzielona przez czas. Stukilometrową trasę pokonuję w sześćdziesiąt minut, czyli poruszam się z prędkością 100 km/h. Logiczne, bo uwzględnia stosunek odległości do jednostki czasu, jest obwarowane konkretnymi ograniczeniami.

Jeśli jednak do równań fizycznych będę podchodził dokładnie tak samo jak do równań matematycznych, wstawiając i skreślając co mi się żywnie podoba, fizyka przekształci się w fantastykę – pojawią się rzeczy, których nie ma, pojawiają się rzeczy wykoślawione, wymyślone, zniekształcone, absurdalne. Kiedy fizykę będę traktował tak samo jak matematykę, wtedy nie będzie to już nauka, tylko science-fiction. Otrzymam wówczas wszystko, czego zapragnę: grawitację, antygrawitację, czarne dziury, ciemną masę, ciemną energię, zakrzywienia czasu i przestrzeni.

Celowe oderwanie od źródła

Współczesna fizyka nie jest nauką tylko scjentyzmem, rodzajem ateistycznej religii. Współczesna fizyka nie ma żadnego związku z prawdziwą, obserwowalną nauką opartą na dowodach, doświadczeniu i eksperymentach. Jest tylko teorią, tezą, baśnią, wizją, szatańską epopeją, w której zagubiony i oderwany od prawdziwej Ziemi człowiek żyje na wystrzelonej w kosmos piłce mknącej przez bezkresny kosmos jak pocisk, na wirującym i tańczącym w jakimś diabelskim tańcu kawałku kosmicznej skały. To świat człowieka osieroconego, oderwanego od źródła, opuszczonego przez Boga samotnika, przemierzającego, niczym żeglarz, miliardy mil czarnej otchłani.