typex.info

ZIEMIA

Poważna analiza Poważnej Analizy

Reading Time: 6 minutesKról jest nagi.

19/03/24 6 min

Poważna analiza Poważnej Analizy

Reading Time: 6 minutes

Jeden z najpopularniejszych youtuberów w Polsce, niejaki Dariusz Hoffmann z kanału SciFun, swego czasu wyprodukował słynną serię Płaska Ziemia – Poważna Analiza. Pięć części po kilkadziesiąt minut każda. Tworzył ją w tempie mniej więcej jeden odcinek na rok. Seria zdobyła ogromną popularność – każda część ma ponad pięć milionów odsłon.

Celem tych nagrań miało być całkowite zdyskredytowanie i ośmieszenie geocentryzmu, czyli tak zwanej teorii płaskiej Ziemi. Zdaniem zjadaczy mainstreamowej papki Hoffmann kompletnie zniszczył geocentrystów (powszechnie zwanych płaskoziemcami), rzekomo zbijając wszystkie podnoszone przez nich argumenty. Zanim obejrzymy omawiający to materiał Marka Kryszewskiego z kanału Real World (podlinkowany na samym dole wpisu), przyjrzyjmy się kilku praktykom stosowanym przez Hoffmanna.

Generalnie rzecz ujmując, youtuber oparł swoje wywody na dwóch zasadniczych operacjach: ordynarnym wypaczaniu wiedzy i postulatów geocentryzmu oraz rażących błędach percepcyjno-poznawczych (głównie w dziedzinie optyki i astronomii).

Przede wszystkim jednak nie dostarczył ani jednego dowodu kulistości Ziemi (a chyba o to w tym wszystkim chodzi). Pięć długich filmów, niekończące się monologi, łącznie cztery godziny nagrań i dosłownie żadnego świadectwa potwierdzającego teorię heliocentryczną. Liczba dowodów sferyczności Ziemi dostarczonych przez Dariusza Hoffmanna wynosi 0 (słownie: zero). Zamiast nich serwował prostackie memy i prymitywne gagi – gimnazjalny humor internetowego rynsztoka.

Dym i lustra

Najsmutniejsze są jednak rzeczy, jakimi się posiłkował w głoszeniu swojej propagandy. Pierwszy z brzegu przykład: wykonane przez “sondę kosmiczną” NASA nagranie tzw. ciemnej strony Księżyca. Zdaniem kolegi Hoffmanna ten krowi placek przelatujący przez rysunkową Ziemię z Photoshopa jest Księżycem sfilmowanym “z tej drugiej, zawsze niewidocznej strony”. Przecież nawet gdybym wyznawał religię globu, uznałbym, że ktoś pluje mi w twarz. Czy to przypadkiem nie jest skrajne lekceważenie inteligencji widza? Jak się czujesz, oglądając tę farsę?

Trzeba mieć poważne zaburzenia kognitywne lub być naprawdę ciężko zindoktrynowanym, by uznawać tę animację za rzeczywistość. Jeśli ktoś nie odróżnia prawdziwych zdjęć od grafik komputerowych, powinien skorzystać z pomocy specjalisty. Pomijając porażającą sztuczność obrazu, czemu nie ma tu gwiazd? Może z tego samego powodu, dla którego nie było ich podczas misji Apollo. Po wklejeniu gwiazd nie mogliby sfałszować słynnych “podróży na Księżyc”, bo musieliby się tłumaczyć z ich położenia względem Ziemi. Mission impossible.

Aha, jeszcze jedno – gdzie się podziały tysiące satelitów rzekomo wirujących na orbicie? Na tle tej rysunkowej Ziemi powinno się aż roić od maleńkich prostokącików. Czyżby wyparowały? Swoją drogą to ciekawe, że w dobie supernowoczesnych kamer potrafiących nagrywać filmy w 240 klatkach na sekundę NASA ciągle używa aparatów poklatkowych.

Zachód Słońca

Kolejną sprawą są wschody i zachody Słońca, które zdaniem obywatela Hoffmanna przekreślają koncepcję płaskiej Ziemi. Stwierdzenie tego typu razi ignorancją i ewidentnym nierozumieniem praw optyki. Wystarczy przybliżyć obraz zachodzącego Słońca za pomocą fizycznej zmiany ogniskowej obiektywu, by znów widzieć je powyżej linii horyzontu. Dowód na to znajdziesz na poniższym nagraniu od momentu 3:25.

Słońce oddala się, a wraz z odległością pozornie obniża swoją wysokość. Wreszcie przekracza punkt zbieżności perspektywy, schodzi za linię horyzontu, czyli za granicę widzenia. Hoffmann za pomocą animacji próbował udowadniać, że oddalające się obiekty nigdy nie zaszłyby za horyzont. Faktycznie, ptaki odlatujące zimą do Afryki widać aż do samego lądowania w Kenii. Zresztą nas nie interesują animacje komputerowe. Nas może przekonać wyłącznie fizyczna demonstracja praw optyki. A tu już trzeba wyjść na dwór.

Niestety większość ludzi nie rozumie, że obserwowana przez nas rzeczywistość jest optyczna, a nie fizyczna. To znaczy, że jej manifestacja wizualna jest relatywna, pozorna, względna. Obraz zależy głównie od ogniskowej narządu rejestrującego. Ludzkie oczy nie postrzegają obiektów znajdujących się poniżej określonego kąta. Im dłuższa ogniskowa, tym bliższy obraz, ale też węższe pole widzenia. Innymi słowy, wraz z długością lufy zmieniają się proporcje i odległości, np. wysokość obiektów nad horyzontem.

Słońce oddala się, przekracza granicę widzenia (punkt zbieżności perspektywy), zatacza pętlę nad Ziemią i rano znów pojawia się od wschodu, odwracając proces opisany powyżej, wyłania się zza linii horyzontu. Gdyby zachód Słońca polegał na ruchu Ziemi, manipulowanie ogniskową obiektywu (tzw. zoom optyczny) niczego by nie zmieniało, nie wyciągałoby Słońca znów nad wodę, bo byłoby one zasłonięte przez fizyczną barierę.

Natura światła

Jeszcze innym tematem, kompletnie wypaczonym w pseudonaukowym bełkocie Poważnej Analizy, jest interpretacja promieni słonecznych. Youtuber twierdzi, że przechodzące przez chmury promienie są równoległe, co rzekomo obala koncepcję lokalności Słońca. Otóż nie są. Komuś tu naprawdę przydałoby się szkolenie fotograficzne lub filmowe.

to nie jest możliwe przy Słońcu będącym 109 razy większym od Ziemi

Źródła światła (poza podziałem na naturalne i sztuczne) dzielą się na strumieniowane i swobodne. Źródła strumieniowane, jak sama nazwa wskazuje, strumieniuje się za pomocą kloszy i soczewek (np. soczewki Fresnela). Klosz kierunkuje światło, a soczewka je zagęszcza, wspólnie modelują snop świetlny. Przykładem takiego rodzaju światła jest latarka, reflektor lub lampa fotograficzna (tzw. Beauty Dish). Tylko w takich przypadkach możemy mówić o promieniach równoległych.

We wszystkich pozostałych przypadkach, jeśli źródło światła nie jest otoczone żadnym narzędziem profilującym, żadnym kloszem czy soczewką, światło rozchodzi się we wszystkich kierunkach sferycznie 360 stopni wokół niego. To podstawy fizyki, immanentna cecha każdego swobodnego źródła światła. Słońce, jako naturalne i swobodne źródło światła, emanuje promieniami we wszystkich kierunkach 360 stopni dookoła. Twierdzenie, że promienie słoneczne są równoległe, jest kompletną bzdurą.

Natura wody

Gdzieś po drodze, chyba w akcie desperacji, na warsztat wjechało napięcie powierzchniowe. To już w zasadzie jest klasyka gatunku. Kiedy orędownicy geocentryzmu do znudzenia powtarzają, że wolnostojąca woda zawsze zachowuje poziom bez względu na wielkość zbiornika, wyznawcy religii globu wyjeżdżają ze zjawiskiem napięcia powierzchniowego, zazwyczaj ilustrując je fotografią kropli wody. To ich zdaniem obala twierdzenie postulujące fakt, że zakrzywiona woda na Ziemi nie może występować. Taki postulat świadczy jedynie o rażącym nierozumieniu praw fizyki.

Napięcie powierzchniowe wynika z sił przyciągania cząsteczek cieczy. Znajdujące się na powierzchni cząsteczki cieczy są przyciągane w stronę cieczy, ponieważ tylko z tej strony znajdują się inne cząsteczki tej cieczy. To dlatego powierzchnia wody zachowuje się jak sprężysta błona. Błona ta jest niezwykle delikatna, dlatego napięcie powierzchniowe odgrywa rolę wyłącznie w skali mikro. Zjawisko napięcia powierzchniowego nie ma żadnego wpływu na skalę makro, kiedy mamy do czynienia z milionami ton morskiej wody.

Kiedy mówimy o poziomie wody, poruszamy się w skali makro i mamy na myśli naturalną właściwość wody do zachowania poziomu. Zjawisko napięcia powierzchniowego w tej skali nie odgrywa absolutnie żadnej roli. Naturalną właściwością fizyczną wody i innych płynów jest bowiem znajdowanie swojego poziomu i pozostanie w nim. Jeśli dowolny płyn wprawimy w ruch, będzie on trwał aż do przywrócenia poziomu. Jeśli wodę się spiętrzy, a potem uwolni, jej naturą jest błyskawiczne zalanie wolnej przestrzeni za tym spiętrzeniem i jak najszybsze znalezienie kolejnego poziomu.

nad poziomem morza – nie nad krzywizną morza

Jeżeli mieszkalibyśmy na wirującej kulistej Ziemi, każdy staw, jezioro, bagno, kanał i inny duży zbiornik stojącej wody, musiałby posiadać lekkie wybrzuszenie lub półokrąg zawijający się w dół z centralnego szczytu. Skoro Ziemia ma w obwodzie 25 tysięcy mil (jak NASA i współcześni astronomowie twierdzą), wówczas (jak każe trygonometria) powierzchnia wszystkich stojących wód musiałaby się zakrzywiać w dół o osiem cali na milę pomnożone przez kwadrat odległości. To znaczy, że wzdłuż sześciomilowego kanału stojącej wody Ziemia obniżałaby się sześć stóp (182 cm) na każdym z jego końców. Jednak niczego takiego nigdy nie zaobserwowano.

Stek bzdur

Opisałem pokrótce tylko pierwsze przykłady z brzegu, choć mógłbym napisać o tym książkę. Poniżej wrzucam obiecany na początku materiał z kanału Real World. Film trwa nieco ponad pół godziny, a i tak dotyka zaledwie niewielkiej części kłamstw i bezwstydnej propagandy pseudonaukowego bełkotu. Ludzie świadomi powinni znać skalę mataczenia zawartego w słynnej (uchodzącej za objawienie) serii Płaska Ziemia – Poważna Analiza.

Dariusz Hoffmann nazywa siebie popularyzatorem nauki, w rzeczywistości będąc popularyzatorem fantastyki. To nie jest nauka, tylko religia scjentyzmu – brutalnie tłoczony do łbów bezwzględny kult systemowej iluzji globu i kosmicznych fantazji. To religia, którą krzewi zdecydowana większość pseudonaukowych kanałów na YouTube.

Znamienne w tym wszystkim jest to, że Płaska Ziemia – Poważna Analiza, seria bijąca wszelkie rekordy popularności, rzekomo niszcząca orędowników geocentryzmu, nie dostarczyła ani jednego dowodu na kulistość Ziemi. Ten paradoks najlepiej oddaje wartość intelektualną tych materiałów. Cała seria to podręcznikowa teoriada: założenia, modele, hipotezy, aksjomaty. I żadnych dowodów.

Na koniec małe przypomnienie. Nauka nie jest kółkiem wzajemnej adoracji, jakąś świątynią dla garstki wybrańców, ekskluzywnym klubem nocnym, do którego wstęp mają wyłącznie astronomiczni kapłani i wielebni mentorzy z ośrodków uniwersyteckich. Nauka to demonstrowalna rzeczywistość – tu i teraz. A ona pokazuje Ci wyraźnie, że wolnostojąca woda się nie wygina. I sama już tylko natura wody przekreśla oszustwo globu. Zacznij ufać swoim zmysłom.