typex.info

HISTORIA

Urbano Monte – niezwykła mapa Ziemi z XVI wieku

Reading Time: 7 minutesPrawda o Ziemi z czasu renesansu.

9/03/23 7 min

Urbano Monte – niezwykła mapa Ziemi z XVI wieku

Reading Time: 7 minutes

autor: Rafał Tatrowski

Chciałbym zwrócić Waszą uwagę na interesującą mapę płaskiej Ziemi z roku 1587. Jest to włoska mapa znajdująca się w kolekcji zapalonego kolekcjonera map, niejakiego Davida Rumsey’a: naukowca, biznesmena, filantropa z USA oraz wykładowcy na Uniwersytecie Yale. Ciekawostką jest, że był też członkiem tajnego stowarzyszenia Skull and Bones (to oficjalne informacje z Wikipedii), więc nie dziwne, że ma dostęp do wszystkiego, co chcielibyśmy poznać w zakresie kartografii (a co wpleciono w stosy rzeczy promowanych przez mainstreamową naukę kontrolowaną).

Człowiek ten zebrał ponad 150 tysięcy rzadkich map sporządzonych od wieku XVI-go do XXI-go opisujących obszary Ameryki Północnej, Południowej, Europy, Azji, Afryki, Pacyfiku, Arktyki, Antarktydy i świata. Kolekcja obejmuje osobne mapy, atlasy, topografie terenów, książki z podróży badawczych i odkryć oraz map terenów nadmorskich. Nie powiem teraz, ile z tego jest oszustwem i z jakim natężeniem wspiera on koncepcję Ziemi kuli. To może być indywidualne zadnie domowe dla Was. Kolekcja jest dostępna na jego stronie internetowej z możliwością bezpłatnego przeglądania, jak i zakupu elementów zbioru kolekcji drogą online.

Zbiór znajduje się w David Rumsey Map Center, które otwarto 19 kwietnia 2016 w Bing Wing of Green Library, Stanford University. Centrum zawiera rzadkie mapy i atlasy wraz interaktywnymi ekranami o wysokiej rozdzielczości do oglądania kartografii cyfrowej. Tak się złożyło (na pewno nie przypadkiem), że Centrum nie widzi problemu w udostępnianiu również ww. mapy płaskiej Ziemi – zgodnie z ich zasadą pod tytułem: “Przecież my wam wszystko pokazywaliśmy – to wy byliście ślepi i woleliście wersję fałszywą”. Link do mapy w wysokiej rozdzielczości znajdziecie tutaj.

I co my tu mamy? Przede wszystkim cztery rzeczy, których nie ujmuje inna, znacznie bardziej popularna w kręgach odkrywców prawdziwej Ziemi, mapa Alexandra Gleasona z roku 1894 New Standard Map Of The World. Kwestie, które tu poruszam obejmują:

1. Tajemniczy Biegun Północny
2. Nieznane Południe z … ciepłą Antarktydą (!)
3. Nieznane gatunki życia (część II – wkrótce)
4. Odmienne kształty znanych nam lądów (część II – wkrótce)

Oprócz tego, jakby na deser, poruszę aspekt dawnej Polski przejawiony na tej mapie. Poniżej przedstawiam rysunki dwóch map – po lewej Gleason 1894, po prawej Urbano Monte 1587:

Tę drugą możecie dowolnie powiększać na stronie, do której wiedzie podany wyżej link. Będziecie mieli na pewno w tym dużo przyjemności, bo każdy powiększony fragment pokazuje niesamowite szczegóły i wszystkie ukryte tam napisy są po powiększeniu wyraźne. Możecie wystarać się też o ich przetłumaczenie. Odkryjecie w szczegółach wspomniane cztery punkty różnicujące obie wizje świata.

Tajemniczy biegun północny

Gleason nie pokazuje w tej kwestii nic, czego nie znamy z globusa, natomiast włoska mapa zbliża się tu do Mapy Arktyki Merkatora i Hondiusa z roku 1606, określonej mianem Pierwszej Mapy Bieguna Północnego.

Arktyka (centrum Ziemi) według mapy Merkatora i Hondiusa

Jak się okazuje, wcale nie pierwsza to mapa bieguna północnego (obecnie tereny ukrywane i ukazywane jedynie jako lodowo-śnieżna skorupa), gdyż Urbano Monte już 19 lat wcześniej opisuje ten obszar w sposób podobny do tych dwóch uznanych przez naukę pierwszych “wiarygodnych” kartografów.

Mamy tam obszar podzielony na cztery części, które rozdzielają wody czterech rzek wypływających ze środka świata. Mapa Gleasona tego nie pokazuje, natomiast mapa Merkatora i Hondiusa – tak. I może to jest przyczyna tego, że arktyczna mapa tych dwóch ostatnich, mimo iż uznanych za wiarygodnych kartografów (znamy zresztą popularność mapy świata Merkatora opartej na modelu kuli – dwa kółka reprezentujące ziemskie półkule), zostaje odrzucona przez współczesną naukę przy jednoczesnym uznaniu ich wielkości przy opisie całości świata.

Magnetyczne centrum Ziemi na mapie Urbano Monte

Mapa Urbano Monte różni się tu jedynie tym, że nie pokazuje wzgórza na środku Arktyki, lecz coś na kształt róży wiatrów (choć nie wydaje mi się, że nią jest). W jednej z książek Erica Dubaya, Flatlantis, istnieje opis ogromnego wiru wodnego zatapiającego statki na tych terenach. Obecnie wszelkie niezależne wyprawy na północ (jak i południe, ku Antarktydzie) są kontrolowane, i oprócz wojska nikt nie jest w stanie podejrzeć, co te tereny kryją.

Nieznane południe – ciepła Antarktyda?

Przenosimy się teraz na inny zakazany dla zwykłego człowieka teren. I tu znów mapa Gleasona wydaje się niemal bezużyteczna. To znaczy jest w porządku na tyle, że pokazuje świat płaski i z oddalającymi się południkami na południe od równika (czyli ku Antarktydzie) względem siebie. Jest też mapą, której lądy świata rozmieszczone są tak samo, jak na mapie będącej flagą ONZ (a wiemy, że jest to układ lądów wg mapy płaskiej Ziemi). Jednak mapa z 1894 roku pozostawia nas z niczym, jeśli chodzi o informacje o antarktycznym kręgu.

Logo ONZ nałożone na mapę Ziemi według Gleasona

Myślelibyśmy już, że wszystko co wiemy o tym “terenie niczyim” (informacje spoza mainstreamu) to głownie raporty takich osób jak np. Kapitan Cook. W 1773 roku Kapitan Cook stał się pierwszym nowożytnym odkrywcą, który przeciął Koło Podbiegunowe Południowe i dopłynął do bariery lodowej. Podczas trzech podróży, które trwały 3 lata i 8 dni, Kapitan Cook i jego załoga żeglowali w sumie przez 60 tysięcy mil (96 560 km) wzdłuż linii brzegowej Antarktydy, nie znalazłszy ani jednego przesmyku czy ścieżki poza masywną ścianę lodowca.

Kapitan Cook napisał: “Lód rozciągał się na wschód i zachód daleko poza zasięg naszego wzroku, a południowa część horyzontu była oświetlona promieniami światła, które odbijały się od lodu na znaczą wysokość. W moim głębokim przekonaniu lód ten rozciąga się aż do bieguna lub może łączy ze sobą jakieś lądy, z którymi jest zespolony od momentu stworzenia”.

Inny odkrywca, James Clark Ross, rozpoczął 5 października 1839 roku jedną z serii podróży na Antarktydę, które w sumie trwały cztery lata i pięć miesięcy. Oto jak wspomina wygląd Antarktydy i panujące tam warunki:

“[…] rozciąga się od swego wschodniego punktu końcowego, jak tylko okiem sięgnąć, w kierunku wschodnim. Jej niezwykły wygląd stopniowo rosnący w górę, wraz ze zbliżaniem się w jej kierunku dowodzi, że jest to prostopadła ściana lodu o wysokości od stu pięćdziesięciu do dwustu stóp (45 m – 60 m) powyżej poziomu morza, doskonale płaska i pozioma na szczycie i bez jakichkolwiek pęknięć czy wzniesień na jej równej ścianie od strony morza. Z takim samym prawdopodobieństwem sukcesu możemy próbować żeglować przez klify Dover w celu przeniknięcia przez tego typu masyw”.

Czy na tym koniec? Uznajemy, że tysiące lat temu istniały zaawansowane cywilizacje o wysoko rozwiniętej kulturze, a polegamy jedynie na raportach sięgających wstecz zaledwie 200-300 lat? A co jeśli niesamowite historie o podróżach “na krańce świata”, w których ludzie spotykali dziwne stwory i potwory zdarzyły się naprawdę? I czy człowiek naprawdę nie zawędrował na dalekie południe? Już nie raz dowiadywaliśmy się takich rzeczy, które wskazują, że współczesna edukacja, nauka, uniwersytety i szkoły zostały stworzone zaledwie kilka wieków temu po to, by ludzie nie dowiedzieli się, jak naprawdę wygląda świat, jaka jest jego historia, co obejmuje i kto na nim żyje. Mapa Urbano Monte prawdopodobnie wskrzesza to, co zostało przed nami ukryte – przedstawia opis świata sprzed czasów nowożytnych.

Mapa Ziemi autorstwa Urbano Monte

Wiem, wiem – gdy spojrzycie na mapę dokładnie, to zdziwi Was kilka rzeczy znajdujących się w miejscu, w którym spodziewalibyście się antarktycznego lodu. XVI-wieczna mapa pokazuje tu krąg ciepłych lądów okalających znany nam świat. Co więcej, nie jest to nieprzerwany ląd, lecz kolista seria kilku (wg mnie ośmiu) wysp. Najwyraźniej są przerwy między nimi i wody za nimi (patrząc od północy), co sugeruje dalsze rozciąganie się świata, powiedzmy, na zewnątrz. Z kolei zamiast lodowej ściany i śniegu, widzimy tereny z zieloną roślinnością, górami, rzekami i zwierzętami. Widzimy na tych obszarach m.in. wielkie orły , lwy, pantery i wielbłądy.

Od kiedy zatem jest tak zimno, śnieżnie i lodowo? Gdzie te lądy? Co z Australią? Nie ma jej na mapie Urbano Monte, choć osiem okalających wysp znajduje się znacznie dalej niż odkryta (według oficjalnej historii) w kolejnym wieku Australia. Zatem jak to? Australii nie znano, lecz znano dalsze lądy? No chyba że przyjmiemy, iż jest nią jedna z tych ośmiu wysp i wtedy wyszłoby na to, że Australia była znana i jest (lub była) znacznie większa.

Tu nasuwa się kolejna kwestia – jeśli Australia to jedna z tych ośmiu wysp, to cały ten okrąg wysp mógłby być nie tyle ciepłym lądem antarktycznym, lecz czymś bliższym przed nią. I dopiero po jego przekroczeniu może faktycznie napotkalibyśmy lodowy antarktyczny krąg. Wszak na Antarktydę płynie się z Australii na południe. Dlaczego nie wspominał więc o tych lądach kapitan Cook? Może dlatego, że były one znane i stare w świadomości ludzi cywilizacji sprzed 500 lat i dopiero lodowy krąg był nowością. Wnioskować jednak możemy, że dość niedawno istnienie wysp wymazano dzięki edukacji Nowego Świata, który jest tworzony prawdopodobnie od ostatnich 200 lat.

Czyż nie nasuwa nam się wniosek, że ukrycie ośmiu wysp, dużych niemal jak kontynenty, może z powodu ich przejęcia przez kontrolującą świat grupę, mogło być jednym z powodów zmiany koncepcji wyglądu Ziemi? Jeśli rozpłaszczoną płaską mapę zawiniemy w dół tak, aby stworzyć z tego kulę, wszystkie te lądy się skurczą i znikną schowane w zakładkach naszego papieru.

Kiedyś podałem przykład z obraną pomarańczą. Obierz ją “wzdłuż południków” i połóż skórki na papier tak, by ich górne części stykały się w jednym miejscu (reprezentuje on północ). Następnie obrysuj ten rozczapierzony układ, gdzie okrąg będzie dotykał przeciwne krańce skórek. Zobacz teraz, ile białego papieru pozostało. To wszystko to teren, który nie jest na pomarańczy. Płaski układ świata pokazuje jakieś 50% więcej obszaru niż kulisty.

Zachęcam do własnego doświadczenia (i oczywiście zjedzenia pomarańczy po jego zakończeniu). W następnej części rozwinę pozostałe dwa punkty, jak również wspomniany powiew polskiego monarchistycznego wiatru nad płaską Ziemią.