typex.info

HISTORIA

Oczami Swifta – część druga

Reading Time: 5 minutesZniekształcona historia.

5/06/24 5 min

Oczami Swifta – część druga

Reading Time: 5 minutes

Prezentujemy drugą część cyklu literacko-historycznego Oczami Swifta. Tym razem sprawdzamy, czego słynny podróżnik Gulliver dowiedział się od duchów przodków na Wyspie Magów. Fragmenty książki irlandzkiego pisarza naświetlają rażące wypaczanie historii i nauk słynnych postaci.

autor: Rafał Tatrowski

Jednym z miejsc, jakie odwiedził Gulliver podczas swoich wojaży, była Wyspa Czarowników o nietuzinkowej nazwie Glubbdubdrib. Tam właśnie umożliwiono mu rozmowę z duchami znanych postaci historycznych. Bohater odkrywa jednak, że to, o czym dotychczas wiedział, znacznie różni się od relacji samych duchów. Poniżej zamieszczam kilka fragmentów, zaczynając od rozdziału siódmego pod tytułem: “Autor opuszcza Lagado i przybywa do Maldonady. Okręt jeszcze nie gotów. Odbywa krótką podróż do Glubbdubdrib. Jak go przyjął Gubernator”:

[…] Wkrótce tak przywykłem do widoku duchów, że za trzecim czy czwartym razem nie wywołały już we mnie żadnego niepokoju; a jeśli pozostała we mnie jakaś obawa, ciekawość moja przeważała ją. Gdyż Jego Wysokość Gubernator polecił mi, abym wywołał dowolną liczbę osób, jakie tylko zechcę wymienić spośród wszystkich, którzy zmarli od początku świata aż po dzień dzisiejszy i zezwolił, abym kazał im odpowiadać na wszystkie pytania, jakie zadam, z tym jedynie ograniczeniem, że pytania owe dotyczyć będą wyłącznie czasów, w których żyli. A mogę przy tym mieć pewność, że odpowiedzą mi prawdą, gdyż kłamstwo jest umiejętnością zbyteczną na tamtym świecie.

Aleksander Wielki

[…] chciałem zobaczyć najpierw sceny pełne przepychu i wspaniałości, więc zapragnąłem ujrzeć Aleksandra Wielkiego na czele wojsk, tuż po bitwie pod Arbelą. Na skinienie Gubernatora ujrzałem go niezwłocznie na rozległej łące, pod oknem, przy którym staliśmy. Aleksandra zawołano do komnaty. […] Zapewnił mnie, klnąc się na swą cześć, że nie został otruty, lecz zmarł od gorączki wywołanej nadmiarem trunku. Później ujrzałem Hannibala przekraczającego Alpy; powiedział mi on, że nie miał ani kropli octu w całym swym obozie.

Komentarz redakcji: Obecna “prawda historyczna” głosi, że wspomniany ocet został użyty wtedy jako oręż. Armia Hannibala maszerująca ze słoniami przez Alpy zdołała rzekomo pokonać barykadę ze skał właśnie z pomocą gorącego octu. Ponoć oblano nim zaporę, a następnie skruszono bez większego trudu, umożliwiając dalszą szarżę.

[…] Zapragnąłem, aby Senat Rzymski mógł ukazać mi się w jednej wielkiej sali, a naprzeciw, w drugiej, współczesne odpowiadające mu ciało. Pierwsi wydali mi się bohaterami i półbogami; drudzy szajką kramarzy, rzezimieszków, bandytów i awanturników”.

W rozdziale ósmym “Dalsze opisanie Glubbudubdrib. Sprostowanie starożytnej i nowożytnej historii” napotykamy takie oto niezwykłe opisy: “Zapragnąwszy ujrzeć starożytnych, których rozum i uczoność zyskały największą sławę, poświeciłem cały dzień na to przedsięwzięcie. Wyraziłem życzenie, aby Homer i Arystoteles pojawili się na czele wszystkich swych komentatorów; lecz ci ostatni okazali się tak liczni, że kilkuset musiało pozostać na dziedzińcu i w sieniach pałacu. […] Wkrótce odkryłem, że nie znają wcale pozostałych, nie widzieli ich nigdy, ani o nich nie słyszeli. A szepnął mi pewien duch, że na tamtym świecie komentatorzy ci zawsze trzymają się jak mogą najdalej od swych autorów, przygnębieni świadomością wstydu i winy, ponieważ tak ohydnie przeinaczyli znaczenie ich dzieł, przekazując je potomności”.

bitwa pod Zamą – decydujące starcie między Rzymianami a dowodzonymi przez Hannibala Kartagińczykami

Czytamy dalej: „Poprosiłem później Gubernatora, aby wezwał Kartezjusza i Gassendiego, na których wymogłem, aby przedstawili swe systemy Arystotelesowi. Ów wielki filozof przyznał się szczerze do błędów swych w filozofii naturalnej, pochodzących z tego, że jak wszyscy ludzie opierał się w wielu wypadkach jedynie na domysłach. Znajdował on, że doktryna Epikura, którą Gassendi uczynił tak strawną, jak mógł, a także vortices Kartezjusza, winny być razem odrzucone. Wróżył podobny los Przyciąganiu, którego tak gorliwymi poplecznikami są współcześni uczeni. Powiedział, że nowe systemy dotyczące Natury są tylko modą, która odmienia się w każdej epoce, a ci, którzy próbują przedstawić ją na zasadach matematycznych, przez krótki czas będą bujnie się plenić i wyjdą z mody, gdy rzecz się opatrzy.

[…] Obrzydła mi przy tym całkowicie historia nowożytna. Gdyż przebadawszy dokładnie wszystkie osobistości, które w ciągu ostatnich lat uzyskały największy rozgłos na dworach władców, odkryłem, że świat został gruntownie wprowadzony w błąd przez sprzedajnych pisarzy, którzy przypisali tchórzom największe czyny wojenne, głupcom najlepsze rady, pochlebcom prawość, rzymską cnotę zdrajcom ojczyzny, pobożność niewierzącym, skromność sodomitom, prawdomówność donosicielom.

Henryk Sienkiewicz – bajkopisarz, którego wymysły ukształtowały pseudo świadomość historyczną wielu pokoleń Polaków

Pojąłem jak wielu niewinnych i znakomitych ludzi zostało skazanych na śmierć lub wygnanie dzięki wpływowi ministrów na przekupnych sędziów; a także, jak wielu nicponiów wyniesionych zostało na najwyższe, najbardziej odpowiedzialne stanowiska, dające największą moc, godność i zysk; jak wielki udział w działaniach i wypadkach na dworach, w rodach i senatach mają rajfurzy (dawniej alfonsi), kurwy, stręczyciele, pieniacze i trefnisie. Jak niskiego mniemania nabrałem o ludzkim rozumie i uczciwości, gdy dowiedziałem się prawdy o sprężynach i przyczynach wszelkich przedsięwzięć i przemian w świecie, a także o godnych wzgardy wydarzeniach, którym zawdzięczają one rozgłos.

[…] Odkryłem tam prawdziwe przyczyny wielu wydarzeń, które zdumiały świat; jak to kurwa może rządzić dzięki intrydze, jak intryga rządzi radą, rada senatem. Pewien generał wyznał przede mną, że odniósł zwycięstwo jedynie dzięki tchórzostwu i nikczemnemu postępowaniu; a pewien admirał, że jedynie brak rozpoznania pomógł mu w rozbiciu nieprzyjaciela, któremu pragnął zaprzedać swą flotę.

[…] Wiarołomstwo, ucisk, przekupywanie świadków, oszustwo, stręczycielstwo i podobne słabostki znajdowały się pośród najbardziej godnych wybaczenia rzemiosł, o których wspomnieli, więc ze zrozumiałych względów wybaczyłem im to. Lecz gdy wyznali, że zawdzięczają swą wielkość lub bogactwo pederastii lub kazirodztwu, a inni – prostytuowaniu swych żon i córek; a jeszcze inni – zdradzie ojczyzny lub władcy; albo trucicielstwu połączonemu z przenicowaniem sprawiedliwości tak, aby skazano niewinnego; odkrycia te ostudziły me głębokie, wrodzone uwielbienie dla osób wysokiego stanu, co mam nadzieję, zostanie mi wybaczone, choć winny być one traktowane przez nas, stojących niżej, z należnym ich wysokiej godności najgłębszym szacunkiem.

Dante Alighieri opisał piekło w Boskiej Komedii jako miejsce, w którym można spotkać wiele słynnych postaci historycznych

Często czytywałem o wielkich usługach oddawanych władcom i państwom, zapragnąłem więc ujrzeć ludzi, którzy owe usługi oddali. Gdy zapytałem o nich, odpowiedziano mi, że w żadnych ze spisów nie można ich odszukać, z wyjątkiem kilku osób, które historia ukazuje nam jako najdzikszych łotrów i zdrajców”.

Oba rozdziały, z których wyłuszczyliśmy fragmenty zawierają jeszcze wiele innych ciekawych opisów, jednak czujemy się już niezdolni do kontynuowania prezentacji w niniejszym artykule tego, co tak bolało Jonathana Swifta.

Z uwagi na własną nerwowość i trudność tolerowania haniebnych rzeczy rozprzestrzeniających się po całym świecie aż do dziś pozostaje nam zakończyć wpis i pozdrowić Czytelnika znanym już wielu foliarzom “magistersko-zwyczajnym” zawołaniem: Fuck the System!