Energia kosmosu i inne bzdury
Reading Time: 8 minutesCztery lata temu rozpoczął się największy zamach stanu w historii. Oficjalnie nazwano go pandemią koronawirusa. Niemal na całym świecie zmuszano ludzi do uczestniczenia w absurdalnych zwyczajach: zakrywaniu twarzy skrawkami materiału, izolacji, dystansie społecznym, przepustkach covidowych i wstrzykiwaniu sobie eksperymentalnych substancji chemicznych.
Ogólnoświatowemu zamachowi stanu przyświecały dwa główne cele. Pierwszym było zorganizowanie generalnej próby wdrażania chińskiego modelu funkcjonowania społecznego w system cywilizacji zachodniej. Drugim było wchłonięcie rynku małych i średnich przedsiębiorstw przez największe koncerny i korporacje po serii zaplanowanych przez finansjerę bankructw. Oba te cele w mniejszym lub większym stopniu udało się osiągnąć, w każdym razie wylano pod nie solidne fundamenty.
Ten okultystyczny obrządek był wstrząsem tak olbrzymim, że miliony obywateli, dotychczas głęboko uśpione, zaczęły stopniowo się budzić. Ludzie wreszcie uświadomili sobie to, że są okłamywani na nieprawdopodobną skalę, że oszukują ich główni rozgrywający systemu: media, politycy, urzędnicy, lekarze, naukowcy, farmaceuci. Nareszcie zobaczyli, że ordynarnie i solidarnie łżą niemal wszyscy decydenci, i to niezależnie od kraju, w jakim przyszło im sprawować urząd.
Naturalnie, zdrową reakcją na to wszystko było odcięcie się od mainstreamowych mediów oraz utrata zaufania do polityków, tak zwanej nauki i medycyny powszechnej. Pobudka sama w sobie była zjawiskiem ze wszech miar dobrym i wskazanym. Od tamtego czasu sporo się zmieniło: powędrowaliśmy w różnych kierunkach rozwoju, powchodziliśmy w odmienne rejony wiedzy, choć wielu zostało dokładnie tam, gdzie było przed pandemią – w umysłowych toi toi-ach.
Mechanizm zwodzenia
O ile mentalni troglodyci nie mają dla mnie żadnego znaczenia, tak ze zdziwieniem i rozczarowaniem obserwowałem szerokie grono potencjalnie wybudzonych, którzy dali się omamić ewidentnie szemranym wpływom kontrolowanej opozycji. Mamy do czynienia z resetem, czyli uśmiercaniem dotychczasowego systemu gospodarczego, a w każdej sytuacji tego typu warstwy partycypujące w systemie błyskawicznie próbują umościć sobie posłanko.
Z jednej strony pojawili się więc ludzie próbujący nakierować budzące się masy na tory umożliwiające bogaczom wygodne ustawienie się w rzeczywistości rodzącego się właśnie neokomunizmu. Krezusi w lot zdali sobie sprawę z potęgi Forum Ekonomicznego i zmian paradygmatu ogólnoświatowej gospodarki, więc powstawiali do sieci “antysystemowych” propagandystów, których zadaniem jest zabezpieczanie pozycji ogólnoświatowej oligarchii średniego szczebla. Wraz z nimi magicznie zjawiły się środowiska instalujące kulturę pseudo świadomości i fałszywej duchowości. Prywatnie nazwałem ten prąd metafizyką ezoteryczno-kosmiczną.
Na pierwszy plan wysunął się przedziwny, bliżej nieokreślony świat kosmicznej matrycy (cokolwiek ona znaczy), metafizyki, ezoteryzmu, energii kosmosu, numerologii, okultyzmu i jakiejś quasi buddyjsko-hinduistycznej filozofii (bo to nie jest ani zwykły buddyzm, ani typowy hinduizm). Chrześcijaństwo jednoznacznie potępiono i odrzucono jako jawnie złe i zepsute, zaś religie i nurty filozoficzne dalekiego Wschodu bezrefleksyjnie uznano za bezsprzecznie korzystne i godne naśladowania. Piszę to jako osoba niebędąca wyznawcą żadnej religii, więc mam tu szansę być obiektywny.
Ludzie, którzy dotychczas stanowczo krytykowali ograniczenia umysłowe innych osób, nagle sami zaczęli przyjmować światopogląd zerojedynkowy. Tyle że w ich przypadku przybrał on pozory otwartości i wielobarwności, w rzeczywistości będąc pustym w środku, tandetnym, powierzchownym i nijakim.
Zauważyłem też, że nierzadko cechą tych ludzi jest egoizm i całkowity brak pokory. Regularnie deklamują wzniosłe hasła i głębokie myśli, by zaraz potem okazać kompletny brak klasy w postaci chamskiego zachowania czy krzywdzącego traktowania innych. Pierwszy, ale nie ostatni paradoks fałszywej duchowości romansującej z prądami typu New Age i szeroko rozumianej metafizyki.
W sieci niczym grzyby po deszczu zaczęły wyrastać materiały opowiadające sympatyczne, choć porażająco infantylne bajki o energii kosmosu, wielkim wybuchu, UFO, podróżach gwiezdnych, misjach księżycowych, odkrywaniu nowych planet, przestrzeni 5D, drabinie medytacyjnej, związkach fizyki kwantowej z buddyzmem i pozaziemskich cywilizacjach.
W tych baśniowych epopejach niestety zawsze przewija się to samo: kosmologia heliocentryzmu, czyli Ziemia w postaci wirującej w próżni kuli, miliony wirtualnych planet i kolorowe galaktyki o miliardach Słońc. Fantastyka Hollywoodu, literatura science fiction i gry komputerowe – istna hurtownia dla klientów rasowej masońszczyzny.
Są tam te wszystkie rzeczy, o których ci ludzie nie mają pojęcia, ale kochają o nich dywagować, co też czynią z wypiekami na twarzy i drżeniem w głosie. Śmieszność sytuacji polega na tym, że uchodzą za oświeconych, choć nie rozumieją podstaw i nie potrafią logicznie myśleć w najprostszych nawet sprawach. Uznają się za jednostki wybudzone i świadome, jednocześnie krzewiąc istotę systemowego oszustwa, na jakim opiera się iluzoryczny świat otaczającego nas zewsząd matriksa.
Nie można uchodzić za świadomego lub ogólnie mądrego, a jednocześnie mówić o rzeczach zmyślonych, fikcyjnych, takich jak kosmos czy kula ziemska – wirująca piłka w absurdalnej, próżniowej, czarnej otchłani, ogromny arbuz utrzymywany “na orbicie” siłą nieistniejącej grawitacji. Niestety zdecydowana większość ludzi nadal nie wie, że nikt nigdy nie był w żadnym kosmosie, że to wszystko jest produkowane w studiach filmowych tutaj, na Ziemi.
Nie można uchodzić za orędownika prawdy i świadomości, powielając największe w dziejach kłamstwa i bezczelne ściemy. Nie da się być mądrym, będąc głupim. Najwyższy czas na prawdziwie gruntowne uświadomienie. Kosmos jest Świętym Mikołajem dla dorosłych. Bardzo mi przykro, ale nikt nie wchodzi nocą przez komin. Prezenty pod choinką zostawiają rodzice.
Pułapka relatywizmu
Główną cechą prawdy jest bezkompromisowość. Prawda nie startuje w wyborach parlamentarnych, nie idzie na ustępstwa, nie próbuje się przypodobać opinii publicznej. Coś jest takie, jakie jest i koniec, nic się już z tym nie zrobi. Tymczasem system Ci wmawia, że wszystko da się nagiąć w zależności od potrzeb, że wszystko można zrelatywizować, poddać w wątpliwość. Teoria względności – czy teraz już rozumiesz? Właśnie dlatego prawda przegrywa z kłamstwem, bo kłamstwo jest lekkie, przyjemne i elastyczne, a prawda szorstka, trudna i nieprzyjemna. Kto lubi takie rzeczy? Kto ich poszukuje?
Jeśli nazywasz siebie osobą wybudzoną i świadomą, a w tym samym czasie opowiadasz bajki o energii kosmosu, kuli ziemskiej, czasoprzestrzeni, sile grawitacji i misjach Apollo, wówczas nie jesteś żadnym posłańcem prawdy, tylko kolejnym hipnotyzerem, fałszywym prorokiem, zwykłym kłamczuchem i tandetnym propagandystą na pasku masonerii lub w najlepszym przypadku zindoktrynowanym głupcem. Musisz zacząć od podstaw. Woda się nie wygina.
Na youtube jest taki kanał o nazwie Metafizyczny Motywator (dawniej Metafizyczny Konspirator). To podręcznikowy przykład tego, o czym właśnie mówię. Klasyczne wentylowanie opozycji – paskudne, podstępne zatruwanie umysłów, wstrętne zwodzenie dusz. Ktoś zaczyna się wybudzać, intuicyjnie czuje wszechogarniający fałsz, już dostrzega część iluzji, ale niestety natychmiast znów zasypia, bo natrafia na szarlatana. Potęga matriksa jest przeogromna. Szkoda mi tych potencjalnie otwartych umysłów, dla których była szansa, ale ich kursy zostały skorygowane, bo znowu nakarmiły się trucizną.
Poniżej znajdziesz próbkę możliwości kolegi metafizycznego. Nie trzeba słuchać całości, wystarczy krótki fragment. Wyczujesz intuicyjnie, czy ten przekaz wzbudza zaufanie czy odrzuca fałszem. Mogę jednak zaoszczędzić Wam cierpienia streszczeniem propagandy: “Nic nie usprawiedliwia wiary w płaską Ziemię, a spiski są męczące, dlatego zostawmy je”. Paradoks polega na tym, że to właśnie heliocentryzm opiera się na wierzeniach, bo jest rodzajem religii. My nie musimy w nic wierzyć. Wystarczy wiedzieć i rozumieć.
Poniższy film udostępniono na podstawie Prawa cytatu: Art. 29. Prawo autorskie i prawa pokrewne. Link do cytowanego materiału znajdziesz tutaj.
Nie jestem pewny, czy się dobrze rozumiemy. Rzekomo oświecony guru wyśmiewa prawdę geocentryzmu, jednocześnie krzewiąc największą baśń, jaką kiedykolwiek opowiedziano ludzkości – banialuki NASA o lądowaniu na Księżycu i religijny kult kosmicznego globu, wirującej w próżni piłki, konstruktu myślowego, na który nie ma i nigdy nie było żadnego dowodu. To jest absurd i plucie w twarz człowiekowi myślącemu. Autorowi kanału proponuję zmienić nazwę na Metafizyczny Manipulator. Będzie choć troszkę uczciwiej.
Dlaczego wrzuciłem fragment tego etatowego kuglarstwa? Dlatego, że doskonale ilustruje, w jaki sposób teraz system się broni, jak reaguje na masowe wybudzanie się ludzkości. Matriks cały czas każe Wam myśleć, że absolutnie wszystko jest względne, że wszystko zależy od punktu widzenia, że nie ma żadnej stałej, twardej prawdy na świecie. A kiedy nie ma nic pewnego, kiedy wszystko jest relatywne, względne i hipotetyczne, wtedy ludzie tracą grunt pod nogami, bo nie mają o co się oprzeć, na czym stanąć. Właśnie temu służy ta metafizyczna hochsztaplerka, całe to pseudo duchowe i pseudonaukowe zwodzenie.
Niby otwierają Wam oczy, ale tak naprawdę programują mainstreamowym kłamstwem, tyle że takim zawoalowanym, rozwodnionym, łatwiejszym do przełknięcia. I cały czas faszerują głowy kosmiczną próżnią, religią powszechnej astronomii, tym gigantycznym stosem bzdur zalanym tajemniczymi, niezbadanymi siłami, niepewnością, relatywizmem, metafizycznym bajdurzeniem. “Zrozumienie jest iluzją” to nie mądrość, to bełkot.
A wciskają to wszystko na bezczelnego – bez badań, bez demonstracji, bez zaplecza dowodowego. Jednocześnie sami zarzucają Wam braki w rozumieniu fizyki, optyki, astronomii, chemii czy biologii. To jest wyjątkowo bezczelna demagogia. W rzeczywistości jest cała masa twardych prawd, rzeczy niepodlegających dyskusji. Woda nie wygina się w łuk. Bez względu na wielkość zbiornika, choćby skały srały, wolnostojąca woda nigdy się nie wygnie. I sama już natura wody rozwala religię globu i kosmosu.
Złamać matriksa
Nic się nie zmieni, dopóki kłamstwo heliocentryzmu i powszechnie obowiązującej astronomii nie zostaną powszechnie zweryfikowane przez ludzkość. Nie nastąpi żadna zasadnicza zmiana w systemie, dopóki ludzie nadal będą wierzyć w elfy i jednorożce, w galaktyczne moce rycerzy Jedi, podróże na Księżyc i fantazje o tym, że mieszkają na wirującej w próżni piłce z wypukłą wodą, a jeziora w Australii stoją do góry nogami w stosunku do tych stojących w Europie.
Nie ufam nikomu, kto w jakikolwiek sposób promuje fikcję kosmiczną i kulę ziemską, używając pojęć typu planeta Ziemia, energia kosmosu, wielki wybuch, grawitacja czarnej dziury, ciemna energia, czasoprzestrzeń oraz innych wymysłów scjentyzmu i fantastyki. Nie ufam nikomu, kto choćby w najmniejszym stopniu powołuje się na “osiągnięcia NASA”, promując zuchwałe oszustwa i religię science fiction. Ci fałszywi mentorzy i astronomiczni kapłani bełkoczą coś o nauce, fizyce, odkryciach i podnoszeniu wibracji, a w rzeczywistości faszerują ludzkie głowy bredniami, utrzymując je w stanie katatonii i systemowego otępienia. To jest gwałt na duszy i umyśle, ordynarne programowanie, podręcznikowa hochsztaplerka.
Choć cenię sobie nauki dalekiego Wschodu (zwłaszcza taoizmu), to nie trawię, kiedy zaprzęga się je do metafizyczno-kosmicznych fantazji podtrzymujących największe kłamstwa w dziejach ludzkości. Choć dla świeżaków może się to wydawać niezrozumiałe, heliocentryzm i oficjalna kosmologia stanowią istotę satanizmu, tej piramidalnej lucyferiady, na jakiej zbudowana jest obecna cywilizacja. To podstawa umysłowego więzienia, w jakim żyjemy. Właśnie w tym tkwi istota problemu. To kłamstwo jest wszędzie i niemal od zawsze, dlatego prawie nikt nie zdaje sobie z niego sprawy. To kłamstwo jest za duże, by je zobaczyć.
Dawno temu kontrolerzy ludzkości oderwali człowieka od korzeni, od matki Ziemi i wytransferowali w bezbrzeżną czarną próżnię fikcyjnego kosmosu, by czuł się samotny, słaby i zagubiony. Odcięli go od źródła, by na zawsze zdobyć nad nim duchową i mentalną władzę. Właśnie temu służy idea kosmosu. Dlatego wszelcy krzewiciele kłamliwych idei uniwersyteckiej kosmologii, konstruktów myślowych pokroju planety Ziemia i innych tworów systemowego oszustwa są mi wstrętni. Prawda wyklucza kulę ziemską, to są rzeczy absolutnie sprzeczne, nie do pogodzenia. Promując planetę-kulę, pielęgnujesz największe oszustwo w dziejach. Promując kulę, przyłączasz się do kontrolerów ludzkości.
Uwagi końcowe
Żeby była jasność – jako osoba z otwartym umysłem nie wykluczam istnienia innych światów, ukrytego wymiaru, niezbadanych źródeł energii czy alternatywnej rzeczywistości w sensie ogólnym, w formie jakiej nie umiemy sobie nawet wyobrazić. Jednak czymkolwiek jest uniwersum wykraczające poza znaną nam Ziemię, musi być czymś zasadniczo odmiennym od wciskanej zewsząd ordynarnej propagandy fikcyjnego kosmosu, statku Enterprise i Gwiezdnych Wojen dawno, dawno temu w odległej galaktyce.
Admirał Richard Byrd i kapitan Hubert Wilkins wielokrotnie przekraczali pierścień Antarktydy. Po powrocie z wypraw potwierdzali, że znajdują się tam ogromne lądy. Ziemia jest gigantyczna, nie wiemy nawet, czy w ogóle gdzieś się kończy. Zamknęli nas w bardzo niewielkiej przestrzeni za pomocą konstruktu myślowego kuli ziemskiej – więzienia idealnego.
Dzisiaj nikomu postronnemu nie wolno udać się na Antarktydę, a pojedyncze wyprawy przebiegają pod ścisłą kontrolą rządu. Jesteśmy więc skazani na logikę, domysły i szczątki informacji z dawnych ekspedycji. Nie wiemy też, co znajduje się za firmamentem. Jednak cokolwiek tam występuje, z pewnością nie jest absurdalnym, idiotycznym, próżniowym kosmosem made in Photoshop z milionami rysunkowych planet CGI od grafików NASA i wytwórni filmowych Hollywoodu.
Właśnie dlatego wszelkie wypociny lipnych uświadamiaczy przyjmuję z uśmiechem zażenowania na twarzy. Potęga matriksa jest trudna do zmierzenia, brutalnemu programowaniu ulega jakieś 90% ludzi. Żeby się odłączyć, nie wystarczy wiedzieć o Rockefellerach i planach ONZ, nie wystarczy znać Rothschildów i Klausa Schwaba z jego Forum Ekonomicznym. Żeby naprawdę wypiąć wtyczkę z matriksa, trzeba najpierw poznać prawdziwą historię, prawdziwą geografię, prawdziwą fizykę, prawdziwą astronomię, prawdziwą biologię. Trzeba wiedzieć, jak działa Ziemia, Słońce i Księżyc, jak pracuje nocne niebo. Trzeba rozumieć naturę światła i naturę wody. Wiedza prowadzi do świadomości, a świadomość do prawdy. Bez tego dalej będziesz taplać się w gównie.
Dość już powielania kłamstw i bezwstydnej propagandy fałszywych proroków, promotorów pseudo duchowych prądów metafizyki i satanistycznej astronomii powszechnej. Precz z tym dziadostwem! Od dzisiaj parówkowym skrytożercom, wszelkim kłamczuchom, liderom kontrolowanej opozycji, kosmicznym hochsztaplerom, metafizycznym konspiratorom, propagatorom planety Ziemia i fantastom wszelkiej maści mówię stanowcze NIE.