typex.info

HISTORIA

Przerwany sen globalizmu

Reading Time: 6 minutesHistoryczne uwarunkowania ogólnoświatowego zamachu stanu.

22/11/22 6 min

Przerwany sen globalizmu

Reading Time: 6 minutes

Żeby zrozumieć, co tak naprawdę stało się podczas pandemii i jaka była jej przyczyna, trzeba cofnąć się aż do 1992 roku, czyli zaprzysiężenia Billa Clintona na prezydenta USA. Niedługo po tym wydarzeniu zapadła znamienna dla całego świata decyzja – ONZ wpuściła Chiny do Międzynarodowej Organizacji Handlu. Koń trojański XX wieku stał się faktem. Dla przeciętnego amerykańskiego lub europejskiego przedsiębiorcy konsekwencje tej decyzji były opłakane, gdyż uczestnictwo Chin w WTO w połączeniu ze sztucznie utrzymywanym kursem yuana pozwoliły zalać świat tanimi produktami wątpliwej jakości, z którymi nie dało się konkurować ceną. Dynamika rozwoju gospodarek zachodnich została spowolniona i ograniczona, a skutki tego widzimy do dziś.

Po Clintonie nastały rządy George’a W. Busha, który od samego początku nie próbował stwarzać choćby pozorów niezależności. Prymitywny, głupi, zepsuty do szpiku kości staje się marionetką lobby zbrojeniowego. Mistrzowsko zorganizowane przez agenturę rządową „zamachy terrorystyczne” na Pentagon i WTC pozwalają Amerykanom przystąpić do wojny na Bliskim Wschodzie, zająć pola naftowe Iraku i powiesić przywódcę niepodległego kraju. Przebieg kariery słynnego Teksańczyka jest jednym z mocniejszych dowodów na to, że powszechnie obowiązujący podział partyjny w Ameryce jest iluzoryczny, a elity biznesowe kręcą lody po obu stronach barykady politycznej.

Barack Obama przez osiem lat prezydentury jeszcze skrupulatniej wypełniał polecenia swoich szefów z Wall Street. USA podpisywały kolejne niekorzystne dla kraju umowy handlowe, ale bardzo dobre dla Fed-u, banków centralnych, Chin, członków NAFTA i koncernów farmaceutycznych (ustawa „Obamacare” i wiążące się z nią wielomiliardowe kontrakty dla firm medycznych).

Partycypacja Ameryki w porozumieniu klimatycznym i skierowanie jej polityki na tory globalizmu najbardziej uderzały w krajowy przemysł ciężki i zbrojeniówkę. Kolejne fabryki samochodowe upadały, a stolica amerykańskiej motoryzacji, Detroit, zamieniła się w slumsy. W pewnym momencie rola tych sektorów była już tak zubożona, że ich baronowie nie mogli dłużej zwlekać. Zaczęli desperacko szukać kogoś, na kim można by zbudować przyszłe plany polityczne i kto tchnąłby w obóz konserwatywny nowego ducha. Rosnące niezadowolenie społeczne i sprzeciw obywateli USA wobec polityki Baracka Obamy dawały nadzieję na końcowy sukces. Wreszcie znaleziono idealnego kandydata – tym człowiekiem był oczywiście Donald Trump.

Oakland County w Detroit

Mamy jesień 2016 roku, Trump wygrywa wybory prezydenckie. Przesiąknięty neoliberalizmem świat jest w totalnym szoku. To moment zwrotny w historii Stanów Zjednoczonych – nowy prezydent wypowiada wojnę establishmentowi i zrywa dotychczasowe umowy handlowe kolejno z Chinami, Meksykiem, Kanadą i Unią Europejską. Ameryka rezygnuje z polityki globalistycznej na rzecz izolacjonizmu: ochrony lokalnego rynku pracy i zwiększonej kontroli ruchu imigracyjnego. USA wychodzą z porozumienia klimatycznego, które więziło koncerny paliwowe, kopalnie węgla i przemysł samochodowy.

Polityka Trumpa znajduje się pod coraz mocniejszym ostrzałem skorumpowanych mediów, ale pociągu nie udaje się zatrzymać. POTUS podpisuje wielomiliardowe kontrakty ze zbrojeniówką, sprzedaje broń i technologie wojskowe, eksportuje gaz łupkowy. Jednocześnie zakręca kurek z federalnymi środkami dla całej masy szemranych fundacji i lobbystów z Wall Street, w tym dla CDC (Centers for Disease Control and Prevention) – silnie związanej z Fundacją Billa Gatesa quasi rządowej organizacji lobbującej na rzecz produkcji szczepionek i globalnych rozwiązań medycznych. Później odcina fundusze dla Światowej Organizacji Zdrowia, która ze zdrowiem niewiele ma wspólnego, za to bardzo kocha politykę i pieniądze.

Zakłady zbrojeniowe Lockheed Martin

W międzyczasie wypowiada wojnę handlową Chinom, wprowadzając cła na chińskie towary o łącznej wartości dwustu miliardów dolarów. W tym właśnie miejscu zaczyna robić się gorąco. Chińczycy nie zostają dłużni, obejmując taryfami produkty amerykańskie, jednak każdy ich ruch kończy się znacznie dotkliwszą odpowiedzią ze strony Białego Domu. Pekin próbuje różnych rozwiązań, na przemian wznawia i zrywa rozmowy, miota się jak opętaniec w trakcie egzorcyzmów, i wreszcie poddaje. Wojnę handlową zawsze wygrywa strona z przewagą importu. Tłuste lata chińskiej swawoli dobiegły końca.

W tym właśnie należy upatrywać głównej przyczyny pojawienia się nowego wirusa na świecie. Gdyby nie zaistniały nadzwyczajne okoliczności, wygrana Trumpa w listopadowych wyborach 2020 roku byłaby jedynie formalnością. Ani Chińczycy, ani jadący z nimi w jednym wózku globaliści, nie mogli sobie na to pozwolić. Kolejne cztery lata dotkliwych ceł i potężnych sankcji gospodarczych mogłyby wywołać w Państwie Środka poważne zawirowania społeczno-ekonomiczne i na zawsze odebrać szansę objęcia dominującej roli w panowaniu nad światem. Trzeba było powstrzymać Trumpa za wszelką cenę. Zdesperowani, przyparci do ściany Chińczycy, nie widząc innego wyjścia, zdecydowali się skorzystać z opcji atomowej. Innymi słowy – oberwaliśmy rykoszetem w wojnie gigantów.

Jednym z dowodów na to, że za tą zbrodnią stoją Chiny, jest absolutnie kuriozalna propaganda, jaką chińskie władze zafundowały światu na początku 2020 roku. Ekspresowa budowa największego „szpitala polowego” na świecie, który potem okazał się zwykłym więzieniem dla nieposłusznych oraz groteskowe nagrania ukazujące leżące na ulicach „martwe ciała” są doskonałym przykładem komunistycznej propagandy w starym stylu. Jeśli ktoś łapie infekcję, to idzie do domu i kładzie się do łóżka, a nie pada na chodniku jak rażony piorunem. Mogłoby się wydawać, że Chińczycy przesadzili z propagandą strachu. W rzeczywistości jednak, kiedy świat nic jeszcze o nowym wirusie nie wiedział, było to bardzo sprytne i skuteczne posunięcie skrzesające iskrę do rozpalenia nadciągającej psychozy.

Do dziś Chiny pozostają jedynym państwem całkowicie podporządkowanym religii kowidowej. Nawet jeśli nie wszystko poszło tak, jak zaplanowano, pojawienie się wirusa Covid-19 wywróciło świat do góry nogami, torując Chinom drogę do fotela zajmowanego dotychczas wyłącznie przez USA. To nie przypadek, że pandemia i późniejsze przodownictwo Chin na świecie zostały szczegółowo przewidziane w „Scenariuszach przyszłości technologii” Fundacji Rockefellera już w 2010 roku. I nie jest przypadkowe, że to właśnie faszystowskie imperium Państwa Środka jest wskazywane przez Rockefellerów jako wzorzec do naśladowania na niemal każdym polu aktywności rządowej, ekonomicznej i społecznej.

Trzeba jednak być świadomym, że w epoce globalizmu państwa i rządy przestają mieć znaczenie, bo o najważniejszych sprawach decydują rozgrywki korporacyjne, ponadnarodowe. W powstawaniu wirusa Sars-Cov2 przez wiele lat brali udział także Amerykanie. Dopiero w 2014 roku zespół badawczy przeniósł się z USA do Chin, kiedy to administracja Baracka Obamy zabroniła dalszych badań nad tym wirusem.

Nasz problem nie polega na tym, że jedno supermocarstwo walczy z drugim o władzę nad światem. Tworzenie broni biologicznej i wypuszczanie nowych odmian wirusów jest powszechną praktyką stosowaną od czasów I wojny światowej. Wirus hiszpańskiej grypy, Zika, Ebola, wąglik, HIV, MERS i pierwszy SARS również powstały w laboratoriach i któregoś dnia wprowadzono je na rynek. Naszym problemem jest to, że wojna między USA a Chinami została ekstremalnie wykorzystana przez globalistów i międzynarodowych bankierów.

System finansowy załamywał się już na początku XXI wieku. O ile w przeciągu pierwszych lat dało się to jeszcze jakoś kamuflować, tak po zapaści 2008 roku nie było to już możliwe. Obecnie ratowanie nierentownej gospodarki światowej sprowadza się do prymitywnego dodruku niskooprocentowanej waluty i kolejnych spekulacji giełdowych. Tych pieniędzy tak naprawdę nie ma, ludzie kupują obietnice zysku. Utrzymywanie przy życiu tak nieefektywnego systemu przestało być możliwe. Właśnie dlatego banki centralne przygotowują się do wprowadzenia waluty cyfrowej, czyli CBDC (Central Bank Digital Currency), która pozwoli dokonywać błyskawicznej korekty podaży pieniądza w obiegu i na bieżąco ewidencjonować oszczędności wszystkich obywateli na Ziemi. Jednak żeby wprowadzić tak gigantyczną zmianę, trzeba najpierw zresetować światową gospodarkę i sukcesywnie wycofywać gotówkę. Dlatego potrzebny jest lockdown, wojna, kryzys – powolne uśmiercanie gospodarek wszystkich krajów uzależnionych od międzynarodowego systemu finansowego.

Odór drugiego trupa dochodzi z szafy porozumienia, jakie zachodni świat podpisał z Chińczykami w 1992 roku, czyli umowy typu „my was wpuścimy na salony, a wy pozwolicie nam przenieść fabryki, byśmy mogli wykorzystywać tanią siłę roboczą waszego narodu”. Ta moralna degrengolada trwała niemal trzydzieści lat, aż nagle pojawił się człowiek, który postanowił z tym skończyć. Nie można było do tego dopuścić. Niemal wszystkie amerykańskie korporacje technologiczne produkują swoje towary w Chinach. Kolejne cztery lata rządów Donalda Trumpa dla Chińczyków i zachodnich neoliberałów mogłyby oznaczać zawirowania na poziomie strukturalnym, gdyż podczas drugiej kadencji prezydent nie musiałby już w niczym się hamować. Chińskie władze, właściciele banków centralnych, prezesi Fed-u i Banku Światowego, zarząd IMF, włodarze Big Pharmy, szefowie Tech Gangu i skorumpowanych mediów doskonale zdawali sobie z tego sprawę, dlatego musieli ukraść wybory choćby kosztem najcięższych przestępstw.

Stany Zjednoczone Ameryki Północnej nie są już niepodległym państwem. Są korporacją zarządzaną przez globalistycznych oligarchów, którzy posiadają zdecydowaną większość zasobów materialnych, ziemi, technologii, farmacji i środków masowego przekazu. Za pomocą korupcji politycznej opanowali procesy legislacyjne, co pozwoliło im ustalać zasady produkcji, sprzedaży i funkcjonowania wytwarzanych przez siebie towarów. Postępująca globalizacja z kolei doprowadziła do całkowitego zmonopolizowania rynku. Zbudowano system pozwalający kontrolować rozwój, ideologię, światopogląd i sposób funkcjonowania zachodniego społeczeństwa. Donald Trump walczył z hydrą o tysiącu głów, próbując oddalić wizję świata, którego nadejście było już od dawna przesądzone.