Sylwester to odrywanie od pulsu Ziemi
Reading Time: 2 minutesDziś Sylwester. Jak co roku prawie wszyscy ludzie na świecie będą tańczyć, pić, świętować. Jednak nasuwa się pytanie – co takiego będą świętować? Czego dotyczy to święto? Ponoć żegnamy stary rok i hucznie witamy nowy. Czyżby? Czy tak jest w istocie?
Rozejrzyj się. Jest zima, przyroda śpi. Rośliny przestawiły się w stan snu wegetatywnego. To samo zrobiły zwierzęta, w każdym razie większość z nich. Aktywność zwierząt, które nie zapadają w sen zimowy, jest ledwie zauważalna. Flora i fauna dostosowały się do energii Ziemi, do jej naturalnego zegara. Słońce znajduje się teraz daleko na południu. Nie ma znaczenia, że wojsko za pomocą geoinżynierii rozregulowało temperatury na Ziemi, przez co klasycznej zimy w zasadzie już nie ma. Rośliny i zwierzęta czują i wiedzą, że słońce jest daleko. Nic się nie zaczyna w środku zimy, nic się w środku zimy nie kończy. Czemu więc właśnie teraz każą nam świętować?
Od zawsze niemal wszystkie lokalne kultury pogańskie (Indianie, Słowianie, Wikingowie, Hindusi, Aborygeni) dostosowywały rytm swojej aktywności do cyklu przyrody. Rok się kończył wraz z ostatnim dniem zimy, a zaczynał pierwszego dnia astronomicznej wiosny. Było to naturalne, oczywiste dopasowanie życia do pulsu Ziemi. Zaczyna się wiosna, więc to znak, że wraca do nas Słońce, robi się coraz cieplej, przyroda się odradza.
Potem przyszli jezuici, papiestwo, masoni i postanowili z tym zerwać. Obecna cywilizacja żyje według kalendarza gregoriańskiego, który wprowadzono dopiero w 1582 roku. Kalendarz gregoriański był swoistym rozwinięciem kalendarza juliańskiego, czyli systemu liczenia czasu starożytnego Rzymu – imperium opartego na agresji, przemocy, brutalnej sile i satanistycznych wierzeniach. Upadek Rzymu stał się początkiem Watykanu i chrześcijaństwa – zestawu systemów wiary i przekonań sprzecznych z mechanizmem Ziemi i rytmem przyrody.
Według zasad obecnej cywilizacji rok się kończy i zaczyna w środku zimy, bo właśnie teraz ludzie mają najmniej siły i witalności, brakuje im życiodajnej energii słońca. Odmierzanie czasu w systemie gregoriańskim zostało specjalnie skonstruowane tak, by ludzkość była możliwie najbardziej oderwana od natury, od pulsowania Ziemi – wówczas najłatwiej nią sterować. W tym wszystkim zawsze chodzi o to samo – by człowieka odciąć od źródła, od prawdziwej Ziemi, od natury i wrzucić w sztuczny, mechaniczny, satanistyczny system zniewolenia i niskich wibracji.