Zmierzch religii ukraińskiej
Reading Time: 10 minutesJesteśmy świadkami wygasania kolejnej religii. Tym razem spod szyldu niebiesko-żółtego, czyli powstałego trzy lata temu Kościoła czczenia banderowskiej Ukrainy, nienawiści do Rosji i zaangażowania Polski w cudzy konflikt. Ta religia umiera, bo USA właśnie zwijają swój kram, a to niechybnie przełoży się na początek końca tego wyznania, jego zmierzch.
Nie jest to pierwsze zjawisko tego typu. W ostatniej dekadzie na naszych oczach rodziło się kilka nowych religii, jako że świat ateistyczny również potrzebuje ośrodków krzewienia wiary i oddawania hołdu rozmaitym ideom. Brak pierwiastka duchowego nie jest tu przeszkodą. Co prawda, nie ma w tych religiach klasycznego Boga – twórcy Ziemi i życia, ale jest jego ekwiwalent, materialistyczna proteza, kult tak samo wymagający zaplecza: świątyń, ołtarzy, kapłanów, obrzędów i pieśni dziękczynnych.
Pierwszą religią tego rodzaju były masowe marsze LGBT, które zapoczątkowały prawdziwą modę na promowanie „wyrównywania praw mniejszości seksualnych”. Nie było miesiąca bez jakiejś spektakularnej akcji z udziałem tęczowej Maryi czy Jezusa. Tę religię budowano na prymitywnych prowokacjach i graniu kartą ofiary, czyli usilnym wmawianiu społeczeństwu, że określona grupa ludzi jest prześladowana i musi dostać takie same prawa jak dominująca większość. Religia ta w pewnym stopniu trwa do dzisiaj, choć jej gwiazda już mocno przybladła.
Jakoś równolegle do marszów LGBT pojawiła się inicjatywa Me Too – zmasowana społecznie proklamacja bycia wykorzystanym seksualnie przez mężczyzn. Miliony kobiet z całego świata informowały ludzkość o swoich traumach w kontaktach z facetami. O ile zjawisko seksizmu i molestowania seksualnego oczywiście istnieje, tak wiarygodność społeczna operacji Me Too była bardzo wątpliwa.
Kolejne wyznanie zrodziło się po śmierci George’a Floyda, czarnoskórego kryminalisty z USA zamordowanego przez sadystycznego policjanta. Wówczas finansowany przez George’a Sorosa marksistowski ruch polityczny Black Lives Matter ruszył dziarskim krokiem na ulice Filadelfii, podpalając samochody, demolując witryny sklepowe i zabierając ich asortyment. Podczas rozrób zginęło kilkanaście osób, w tym kilkuletnie dziecko.

Floyd stał się męczennikiem, na całym świecie oddawano mu cześć jak świętemu, zapominając, że przed śmiercią bił, kradł i handlował narkotykami. Od czasu jego kanonizacji piłkarze angielskiej Premier League przed każdym meczem klękają w uwłaczającym geście poddaństwa, który ma wyrażać sprzeciw wobec białej supremacji. Ideały Black Lives Matter i „walka z rasizmem” wciąż pozostają żywe (zwłaszcza w Anglii i USA), choć podobnie jak w przypadku ideologii LGBT tutaj również możemy mówić o wyraźnym spadku zainteresowania.
Pod koniec 2019 roku narodził się obrządek, którego nikomu przedstawiać nie trzeba. To oczywiście słynna „pandemia”, popularny Covid-19, straszliwa zaraza, jaka opanowała świat. Diabłem był wówczas rzekomy wirus, zbawieniem szczepionka, a pasterzami zagubionego stada „naukowcy” na wynajem Big Pharmy, mediaworkerzy i naganiacze w kitlach. Religia kowidiańska wystrzeliła z mocą gejzera i równie szybko sflaczała, bo już po kilku tygodniach bardziej rozgarnięci wiedzieli, że to bezczelny kant systemu stanowiący generalną próbę wdrażania NWO.
Jednak formalne wybawienie nadeszło dopiero w lutym 2022 roku, gdy przed potworną epidemią ludzkość ocalił nie kto inny, jak doktor Wladimir Wladimirowicz Putin. Prezydent Rosji wyleczył świat z Covida-19 dosłownie w ciągu jednej doby, zostając w ten sposób najskuteczniejszym lekarzem w historii medycyny. Wskutek jego działań wirus zniknął jak po machnięciu czarodziejską różdżką.

Rozgrywająca się na terytorium Ukrainy wojna Rosji z USA wylała fundamenty pod religię panującą obecnie, potężną i sprzeciwu nieuznającą. Każdy, kto przez ostatnie trzy lata choćby w małym stopniu śmiał okazać sprzeciw wobec fanatyków Kościoła ukraińskiego, z automatu stawał się ruską onucą i agentem. Było to klasyczne deja vu z plandemii, z tym że antyszczepów, szurów i foliarzy zastąpiły ruskie trolle i onuce. Czasy inne, jednak mechanizm ten sam. Operacja odmienna, głupota ta sama.
Przez 36 miesięcy trwania walk nikt nie zadał sobie trudu odpowiedzi na najważniejsze pytanie: jaka jest w ogóle przyczyna tej wojny. Ani politycy, ani propagandyści ściekowych mediów, ani „spece od wojskowości” czy kanalarze YouTube’a nie wyjaśnili społeczeństwu, dlaczego w ogóle do tej wojny doszło. Przez cały czas oficjalna tuba propagandowa głosiła wyłącznie imperialistyczne zapędy Federacji Rosyjskiej. Konkluzja była następująca: Putinowi się nudziło, więc wysłał na Ukrainę regularną armię. Nie miał co robić z pieniędzmi i chciał, by na Rosję nałożono drastyczne sankcje gospodarcze, a jej sportowców i muzyków wykluczono ze wszelkich imprez na lata.
Od samego początku system bezczelnie kłamie w sprawie Rosji, dokładnie tak samo jak kłamał z rzekomą pandemią. Jednak żeby zrozumieć, o co tu naprawdę chodzi, trzeba cofnąć się aż do początku lat 90′ zaszłego wieku. Celem propagandy atlantyckiej bowiem nigdy tak naprawdę nie była mobilizacja wojsk sojuszniczych przeciw Moskwie i autentyczne pokonanie Rosji, tylko zmuszenie Europejczyków do zaakceptowania recesji gospodarczej narzuconej w duchu raportu Paula Wolfowitza przygotowanego dla Pentagonu jeszcze 1992 roku. Wolfowitz (wiceminister obrony USA) wówczas napisał: “Chociaż Stany Zjednoczone popierają projekt integracji europejskiej, należy zachować ostrożność, aby zapobiec powstaniu czysto europejskiego systemu bezpieczeństwa, który mógłby osłabić NATO, w szczególności jego zintegrowaną strukturę dowodzenia wojskiem”.

To zdanie perfekcyjnie oddaje uprawianą od dekad politykę zagraniczną USA. Dokładnie na tym właśnie bazowano w czasach Zimnej Wojny, na wmawianiu ciemnemu ludowi zagrożenia zewnętrznego, by USA nie straciły monopolu na władzę w rejonie świata zachodniego. W tym miejscu trzeba zobaczyć, jak sprytnie Amerykanie ubezwłasnowolnili Europę, bo społeczeństwo UE jest kompletnie nieświadome faktów, jako że od wielu lat przebywa w całkowitej iluzji medialnej.
Przede wszystkim wojna na Ukrainie nie toczy się od lutego 2022, tylko od lutego 2014, kiedy rząd USA wpakował 6 mld dolarów w agitację polityczną i organizację majdanu w Kijowie celem obalenia rządu Wiktora Janukowycza. Wówczas Pentagon posłużył się klasyczną fałszywą flagą – żołnierze CIA strzelali z dachów gmachów rządowych do protestujących, a skorumpowane media zwaliły to na ukraiński rząd. Potem sprawy potoczyły się już błyskawicznie: rząd Janukowycza został obalony, a Kijów przeszedł w ręce USA-Izrael.
Przejęci przez Anglosasów Ukraińcy zaczęli zrywać wszystkie umowy pokojowe podpisane z Rosją. Ustalenia Mińskie, Memorandum Budapesztańskie i inne gwaranty bezpieczeństwa poleciały do kosza. Amerykanie zbudowali swoje laboratoria wojskowe, ściągnęli sprzęt i ludzi. Agenci CIA rozpoczęli szkolenia ukraińskich żołnierzy. Na Ukrainie pojawiła się natowska broń: wyrzutnie rakiet, karabiny, granaty, amunicja, radary, systemy satelitarne. Wszystko tuż pod nosem Moskwy.

Amerykańscy oligarchowie skontaktowali się z żydowskim magnatem medialnym Ihorem Kolomoyskym, baronem środowisk nazistowskich, każąc mu znaleźć odpowiednią osobę do zdalnego sterowania Ukrainą. Kolomoysky postawił na zawodowego aktora i komika żydowskiego pochodzenia Wolodymira Zelensky’ego. Ten okazał się strzałem w dziesiątkę, perfekcyjnie wywiązując się ze swojej roli.
Wyprodukowany za kilkadziesiąt milionów dolarów serial telewizyjny Sługa Narodu opowiadał o niezależnym buntowniku, nikomu nieznanym ideowcu, który zostaje prezydentem Ukrainy rozprawiającym się z korupcją w państwie. Serial okazał się darmową, dwuletnią kampanią prezydencką Zelensky’ego, a obywatele kraju uwierzyli w jego przekaz, w naiwną bajkę o kowboju w świecie zepsutych popleczników Moskwy.
Aktor grający prezydenta naprawdę został prezydentem, nigdy nie przestając być aktorem. Całkowicie zależny od Kolomoyskiego staje się marionetką obozu banderowskiego, grając w jednej drużynie z nazistowskimi ugrupowaniami: Swoboda i Prawy Sektor. Jego pierwszymi decyzjami było zamknięcie niezależnych mediów i zwolnienie z więzień najciężej skazanych przestępców, po czym wcielenie ich w szeregi batalionu Azov, który jął się parać zabijaniem ludności rosyjskojęzycznej w województwach wschodnich.

Rozpoczęły się czystki etniczne i prześladowania rosyjskiej ludności cywilnej w Donbasie, Doniecku, Ługańsku i na Krymie (ziemiach rosyjskich, które Ukrainie przypadły przypadkowo w trakcie rozpadu ZSRR). Zrzucano na nich bomby w nalotach wojskowych, bito, porywano, zabijano, zastraszano. Mieszkańców Krymu dosłownie odcięto od świata, zamykając im drogę dojazdową z Rosji – próbowano ich zagłodzić metodami Stalina, jak w czasach II wojny światowej. Coś ewidentnie jest nie tak z Ukraińcami, bo to wszystko mocno kojarzy się z Wołyniem.
Putin robił, co mógł, by sprawę załatwić na stopie dyplomatycznej, regularnie zaznaczając ją w ONZ ustami Siergieja Ławrowa. Przez osiem długich lat administracja Kremla podnosiła temat na arenie międzynarodowej, jednak nie pomagały prośby ni groźby. Nie było bowiem dobrej woli po drugiej stronie. W tamtym czasie opanowany przez amerykańskich i żydowskich oligarchów Kijów czuł się już bezkarny i zbyt pewny siebie. Kreml nie miał innego wyjścia. Kiedy dyplomacja zawodzi, wjeżdżają czołgi.

Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że Putinowi nie zostawiono wyboru. Amerykanie po prostu postawili go przed faktem dokonanym. Prowokowali niedźwiedzia tak długo, aż zareagował. Jego jedynym błędem było to, że zwlekał z interwencją zbrojną. W późniejszym wywiadzie sam przyznał, że zwłoka wynikała z fałszywego przeświadczenia, iż nie będzie to konieczne, że zachodnie elity się opamiętają. Nie opamiętały się.
W trakcie wojny media głównego ścieku przebiły sufit. Koronnym przykładem jest zbrodnia wojenna w Buczy, której mieli dokonać rosyjscy żołnierze. Nigdy nikt nie dostarczył na to żadnego dowodu, nie było nawet śledztwa. Temat ten perfekcyjnie zanalizował Max Kolonko, publikując nagranie z miejsca zbrodni, na którym widać brytyjskich najemników i jednego Ukraińca poszukiwanego listem gończym w kilku krajach za zbrodnie wojenne. Jednak zjadacze telewizyjnej papki już wydali wyrok. Orwellowskie ścieki skutecznie wymodelowały światopogląd zachodniego społeczeństwa, które od początku miało nie znać prawdy.
Tutaj dochodzimy do najważniejszego, czyli prawdziwej natury tej wojny, jej porażającego fałszu i obłudy. USA całemu światu narzuciły bezwględne sankcje gospodarcze na handel z Rosją, a samemu się z nich cichaczem wypisały i na potęgę skupowały ruską ropę drogą okrężną przez Indie. Czy można być bardziej bezczelnym? Przez trzy lata wojny Amerykanie byli największymi nabywcami indyjskiego VGO (Virgin Gas Oil) importowanego do Indii z Rosji. Oczywiście ściekowe media całkowicie zamilczyły tę sprawę.
To wszystko oznacza, że przez cały ten czas wojna gospodarcza USA nie uderzała w Rosję, ale w jej europejskich sojuszników, którzy jako jedyni na Ziemi byli (i nadal są) pozbawieni rosyjskich węglowodorów. Ma to ogromne znaczenie w kontekście amerykańsko-ukraińskiego sabotażu gazociągów Nord Stream 1 i 2, który na zawsze pozbawił Unię Europejską jej głównego źródła energii.
Dwadzieścia lat temu gospodarka UE była porównywalna z gospodarką USA. Dziś stanowi 50% jej potencjału. Mieszkańcy Unii nie zdają sobie sprawy, że dla Ameryki głównym przeciwnikiem nie jest Rosja, ale silna, konkurencyjna i niezależna Europa. Waszyngton gwałtem i pieniędzmi, wykorzystując wpływy w Polsce i na Ukrainie, dosłownie wrzucił Unię Europejską do kotła, kiedy tylko pojawiła się sposobność. W całym tym spektaklu nigdy nie chodziło o pokonanie Rosji (bo to niewykonalne), tylko o pozbawienie Europy niezależności energetycznej, o monopol na władzę.
Spójrzmy teraz, jak fatalnie wyszła na tym Polska jako część skorumpowanego układu. Na „pomoc” Ukrainie, która skutkowała jedynie dalszym niszczeniem tego kraju, wydawaliśmy ponad 10 mld euro rocznie, czyli więcej niż dajemy na 800+. Łącznie po trzech latach wojny przekazaliśmy Ukrainie 30 mld euro, co daje ponad 120 mld PLN. Polska oddała większość swojego sprzętu wojskowego: haubice, wyrzutnie rakiet, czołgi, samoloty, miliony sztuk amunicji i miliony litrów ropy. Jesteśmy rozbrojeni.
Co dostaliśmy w zamian? Nic. W każdym razie ja żadnej wartości dodanej nie widzę. Wręcz przeciwnie, bardzo dużo straciliśmy na zakazie handlu z Rosją. Nasi rolnicy zostali skazani na eksport wewnątrz Unii dyktującej ceny. Na zawsze zerwaliśmy jakiekolwiek kontakty z Moskwą. Mądry rząd robi wszystko, by mieć dobre relacje ze wszystkimi sąsiadami, bo to leży w interesie jego obywateli. Głupi lub skorumpowany rząd wdaje się w cudze konflikty, wychodząc na tym jak Zabłocki na mydle.

A teraz koło się zamyka. Amerykanie rozpoczęli to wszystko jeszcze za Obamy, a teraz zwijają interes. Domykają operację, uzyskawszy wcześniej swój cel, jakim jest odebranie Europie głównej karty przetargowej w postaci tanich węglowodorów z Rosji. Rezultat? Przegrana wojna, zrujnowana Ukraina, ponad milion zabitych żołnierzy.
Efektem jest również (a może przede wszystkim) ubezwłasnowolnienie Unii Europejskiej. USA wysadziły Nord Stream 1 i 2, rosyjskiego gazu w Europie już nie będzie. Zabraknie też rosyjskiej ropy, wszystko będziemy kupować od Arabów i Skandynawów po znacznie wyższych cenach. Trzeba przyznać, że z punktu widzenia konszachtów USA była to mistrzowsko przeprowadzona machinacja. Europa zapomniała, że Anglosasi mają ogromne doświadczenie w takich operacjach.

Europejscy politycy dali się ograć jak dzieci. Po drodze nie zauważyli nawet, że w Waszyngtonie zmieniła się loża. Donald Trump od początku był przeciwny tej wojnie i teraz zakręca kurek z forsą. W konsekwencji cały ciężar utrzymania tego idiotycznego, skazanego na porażkę, przedsięwzięcia będzie spoczywał na Europie. Spadną na nas wszystkie wydatki, które dotychczas opłacali Amerykanie. Polacy zapłacili już bardzo dużo, ale zapłacą jeszcze więcej, bo przecież nikt w Eurokołchozie nie wycofa się z tego szaleństwa, bo to by oznaczało przyznanie się do błędu.
Efektem nadwyrężania budżetu będą cięcia socjalne, przyspieszająca inflacja i zaciąganie kolejnych pożyczek w Międzynarodowym Funduszu Walutowym. Wyłączenie handlu ze Wschodem mocno ograniczy polski eksport. Polska zbiednieje, ale czy nie od tego właśnie są bankierzy, by dawać pożyczki upadającym w kryzysach państwom, a potem dyktować im warunki? Czy to nie na wojnach właśnie zarabia się najwięcej i najszybciej?
Cokolwiek zagnieździło się na Ukrainie, sprowadziło się do agresywnego drenażu finansowego narodów państw kolonialnych, którym kazano się do tego przekrętu przyłączyć. Wysysają je jak wampiry. Kolejny raz bardzo wyraźnie widać, że ktoś stoi nad politykami, przebija tu NWO-ski rząd światowy. Kongres USA dotychczas przekazał Ukrainie 350 mld dolarów, ale Zelensky twierdzi, że było tego 100 mld. Gdzieś po drodze zgubił 250 mld dolarów albo faktycznie pieniądze te zjedzono już na etapie Pentagonu. To największa defraudacja środków publicznych w dziejach ludzkości.

W obliczu zmiany polityki USA lewicowy establishment Polski i Unii Europejskiej na zmianę teraz płacze, wrzeszczy i tupie nogami. Takiej paniki nie było tu nigdy. Niektórzy przeplatają to groteskowym odgrażaniem się administracji Trumpa, ale są to już tylko żałosne żale i próżne złorzeczenia. Wojna jest przegrana. A największym przegranym tej wojny (oprócz Ukrainy oczywiście) jest Polska, która po raz kolejny w historii dała się ograbić i brutalnie wykorzystać. Świadomie i z premedytacją oddaliśmy wagon pieniędzy, by na końcu zostać z niczym jak frajerzy dekady.
Nie ukrywam, że z ponurą satysfakcją wysłuchuję teraz kolejnych słów Donalda Trumpa o Zelenskym i jego przestępczej klice. Średnio udany komik, który nie zrobił absolutnie nic dla pokoju. Przez trzy lata wysyłał kolejne tysiące chłopaków na pewną śmierć, samemu mieszkając w pałacach i kupując od Stinga winnice we Włoszech. Przejdzie do historii jako krwawa marionetka ukraińskich oligarchów, którzy latami prowokowali Rosję, świadomie łamiąc wszelkie umowy pokojowe. Na ołtarzu jawnie mafijnych przekrętów poświęcili milion młodych mężczyzn, by na kontraktach zbrojeniowych zrobić fortuny.
Oczywiście najbardziej zakute łby dalej będą pluć na Rosję, nie wiedząc nawet, czemu jej nienawidzą. Jednak religia ukraińska jako taka, w jej ogólnym zakresie, zacznie gasnąć. To paliwo już się kończy, choć skorumpowani liderzy Europy będą jeszcze starali się to ciągnąć, zgodnie z orwellowską zasadą: wojna to pokój, wolność to niewola, ignorancja to siła. Dużo zatem będzie zależeć od tego, czy zrobimy jakiś postęp w świadomości powszechnej, czy ograniczymy ich psychopatyczne skłonności czy też nadal będziemy pozwalać im na wszystko.

